Jutro w ramach Otwartego przeglądu filmu rosyjskiego kinorosja wyświetlone zostaną Cienie zapomnianych przodków Siergieja Paradżanowa. Jest to jeden z moich ulubionych filmów, stąd kolejna z niewielu umieszczanych tu od wielkiego dzwonu informacji.
Żałobne bicie cerkiewnych dzwonów jest jednym z pierwszych dźwięków filmu. Pierwsze obrazy to chłopięca twarz głównego bohatera – Iwana oraz zapałeczki widzianych z góry smukłych i ogromnie wysokich drzew. Jedno z nich zwala się wprost na pracującego w lesie brata Iwana. Przed upływem dwóch pierwszych minut filmu na obraz po raz pierwszy nałożony zostaje czerwony filtr, który będzie pojawiał zawsze wraz ze śmiercią.
W tym momencie cała moja potrzeba pisania uwiędła. To chyba typowe w przypadku ulubionych filmów.
Historia jest bardzo prosta. Przywodzi na myśl ludowe opowieści o miłości, śmierci, zazdrości i szaleństwie z czasów, kiedy takie bajania były w cenie (a może te czasy nadal trwają, tylko w jakiejś innej przestrzeni?). Sceneria: XIX wiek, Huculszczyzna. Oś filmu wyznacza miłość Iwana i Mariczki. Na zrodzonym w dzieciństwie uczuciu kładzie się cieniem tragiczna historia z przeszłości: Mariczka jest córką człowieka, który zamordował ojca Iwana. Mimo animozji między rodzinami bohaterowie już jako dorośli ludzie planują wspólne życie. Aż do chwili, kiedy Mariczka, pod nieobecność Iwana, tonie w rwącym potoku. Iwan, na początku oszalały z rozpaczy, potem pogrążony w otępieniu, błąka się samotnie po okolicy, zaniedbując dom i dając asumpt do biadań nad swoich zdziwaczeniem. Kiedy główny bohater żeni się z Palagną, wydaje się, że poradził sobie ze stratą. Małżeństwo nie jest jednak udane: Palagna czuje się niekochana, Iwana prześladuje duch Mariczki. Kiedy Iwan orientuje się, że jego żona zwraca się ku innemu, który może dać jej miłość, pozwala ukochanej Mariczce wyciągnąć po siebie zaświatowe ramiona. Tyle grubo ciosanego streszczenia. W filmie wszystkie emocje wygrane są niezwykle subtelnie. I to przy użyciu bardzo niewielu słów, co skłania do refleksji nad transkulturowością pewnych doświadczeń i uczuć. Jeśli macie ten film w swoich zbiorach, nie traktujcie braku napisów jako przeszkody w obejrzeniu go. Zwłaszcza że – moim zdaniem – wsłuchiwanie się w język, którym posługują się bohaterowie, jest jak słuchanie muzyki, której zresztą w Cieniach bardzo dużo. Łatwo się o nieprzekładalności tej muzyczności (!) przekonać, jeśli ma się napisy angielskie: kiedy Iwan, tuląc Mariczkę, mówi do niej natchnionym głosem: Maricz’ko, cz’ujesz?, na dole ekranu można przeczytać: Do you hear me? Przy całej swojej uniwersalności Cienie zapomnianych przodków są tak mocno zakorzenione w kulturze huculskiej, że – ze wszystkimi strojami, śpiewami czy z obrazami obyczajów – mają wymiar niemal antropologiczny.
Co się tyczy świąt i obrzędów, które wyznaczają przedstawionej w filmie społeczności rytm życia, zupełnie inaczej odczytałam ich znaczenie dla głównego bohatera kiedy ponad dwa lata temu po raz pierwszy widziałam ten film, niż teraz kiedy oglądałam go znowu. Wprawdzie nadal widzę wielką siłę w zbiorowych żałobnych zawodzeniach, które są wspólnym działaniem społeczności na rzecz oswajania śmierci, czy w snutych wieczorami na połoninie opowieściach, czy w babskim ględzeniu przy praniu o tym, komu przydałaby się kobita... Mój entuzjazm co do terapeutycznego wpływu tego uwspólniania doświadczeń i obgadywania cierpienia na jednostkę (tzn. na Iwana) znacznie jednak osłabł. Sam Iwan chce w ten zbawienny wpływ wspólnoty wierzyć, ma do tego, co ponadindywidualne, bardzo dużo szacunku. A jednak to nie wystarcza. W podzielonym na swoiste rozdziały filmie, ukazująca odosobnienie Iwana część pt. Samotność w odróżnieniu od pozostałych – niezwykle barwnych, jest czarno-biała. Kolejną – Iwan i Palagna, już kolorową, otwiera scena, w której kobiety z rodziny głównego bohatera kąpią go w wielkiej balii, szykując go do zaślubin. Rozmawiają przy tym radośnie o tym, jak dobrze będzie się Iwanowi żyło z Palagną. A on stoi zupełnie bezwolny, jakby nadal otępiały, jakby nadal w tej czarno-bieli. Wszystko odbywa się zgodnie z (pięknym) obyczajem. A jednak to nie wystarcza. Przypadek Iwana jest jednym z tych przypadków, w których próba ponownego wcielenia do społeczności kończy się niepowodzeniem. Oceńcie sami:
Iwan i Palagna na YT
W całości do obejrzenia jutro o 17. w kinie Świt.
Żałobne bicie cerkiewnych dzwonów jest jednym z pierwszych dźwięków filmu. Pierwsze obrazy to chłopięca twarz głównego bohatera – Iwana oraz zapałeczki widzianych z góry smukłych i ogromnie wysokich drzew. Jedno z nich zwala się wprost na pracującego w lesie brata Iwana. Przed upływem dwóch pierwszych minut filmu na obraz po raz pierwszy nałożony zostaje czerwony filtr, który będzie pojawiał zawsze wraz ze śmiercią.
W tym momencie cała moja potrzeba pisania uwiędła. To chyba typowe w przypadku ulubionych filmów.
Historia jest bardzo prosta. Przywodzi na myśl ludowe opowieści o miłości, śmierci, zazdrości i szaleństwie z czasów, kiedy takie bajania były w cenie (a może te czasy nadal trwają, tylko w jakiejś innej przestrzeni?). Sceneria: XIX wiek, Huculszczyzna. Oś filmu wyznacza miłość Iwana i Mariczki. Na zrodzonym w dzieciństwie uczuciu kładzie się cieniem tragiczna historia z przeszłości: Mariczka jest córką człowieka, który zamordował ojca Iwana. Mimo animozji między rodzinami bohaterowie już jako dorośli ludzie planują wspólne życie. Aż do chwili, kiedy Mariczka, pod nieobecność Iwana, tonie w rwącym potoku. Iwan, na początku oszalały z rozpaczy, potem pogrążony w otępieniu, błąka się samotnie po okolicy, zaniedbując dom i dając asumpt do biadań nad swoich zdziwaczeniem. Kiedy główny bohater żeni się z Palagną, wydaje się, że poradził sobie ze stratą. Małżeństwo nie jest jednak udane: Palagna czuje się niekochana, Iwana prześladuje duch Mariczki. Kiedy Iwan orientuje się, że jego żona zwraca się ku innemu, który może dać jej miłość, pozwala ukochanej Mariczce wyciągnąć po siebie zaświatowe ramiona. Tyle grubo ciosanego streszczenia. W filmie wszystkie emocje wygrane są niezwykle subtelnie. I to przy użyciu bardzo niewielu słów, co skłania do refleksji nad transkulturowością pewnych doświadczeń i uczuć. Jeśli macie ten film w swoich zbiorach, nie traktujcie braku napisów jako przeszkody w obejrzeniu go. Zwłaszcza że – moim zdaniem – wsłuchiwanie się w język, którym posługują się bohaterowie, jest jak słuchanie muzyki, której zresztą w Cieniach bardzo dużo. Łatwo się o nieprzekładalności tej muzyczności (!) przekonać, jeśli ma się napisy angielskie: kiedy Iwan, tuląc Mariczkę, mówi do niej natchnionym głosem: Maricz’ko, cz’ujesz?, na dole ekranu można przeczytać: Do you hear me? Przy całej swojej uniwersalności Cienie zapomnianych przodków są tak mocno zakorzenione w kulturze huculskiej, że – ze wszystkimi strojami, śpiewami czy z obrazami obyczajów – mają wymiar niemal antropologiczny.
Co się tyczy świąt i obrzędów, które wyznaczają przedstawionej w filmie społeczności rytm życia, zupełnie inaczej odczytałam ich znaczenie dla głównego bohatera kiedy ponad dwa lata temu po raz pierwszy widziałam ten film, niż teraz kiedy oglądałam go znowu. Wprawdzie nadal widzę wielką siłę w zbiorowych żałobnych zawodzeniach, które są wspólnym działaniem społeczności na rzecz oswajania śmierci, czy w snutych wieczorami na połoninie opowieściach, czy w babskim ględzeniu przy praniu o tym, komu przydałaby się kobita... Mój entuzjazm co do terapeutycznego wpływu tego uwspólniania doświadczeń i obgadywania cierpienia na jednostkę (tzn. na Iwana) znacznie jednak osłabł. Sam Iwan chce w ten zbawienny wpływ wspólnoty wierzyć, ma do tego, co ponadindywidualne, bardzo dużo szacunku. A jednak to nie wystarcza. W podzielonym na swoiste rozdziały filmie, ukazująca odosobnienie Iwana część pt. Samotność w odróżnieniu od pozostałych – niezwykle barwnych, jest czarno-biała. Kolejną – Iwan i Palagna, już kolorową, otwiera scena, w której kobiety z rodziny głównego bohatera kąpią go w wielkiej balii, szykując go do zaślubin. Rozmawiają przy tym radośnie o tym, jak dobrze będzie się Iwanowi żyło z Palagną. A on stoi zupełnie bezwolny, jakby nadal otępiały, jakby nadal w tej czarno-bieli. Wszystko odbywa się zgodnie z (pięknym) obyczajem. A jednak to nie wystarcza. Przypadek Iwana jest jednym z tych przypadków, w których próba ponownego wcielenia do społeczności kończy się niepowodzeniem. Oceńcie sami:
Iwan i Palagna na YT
W całości do obejrzenia jutro o 17. w kinie Świt.